1

10 rodzajów matek, które ZAWSZE mają lepiej

stocksnap_p9i1hdm3vw

Jak nikt inny na świecie, matki patrzą na siebie nawzajem i porównują się jedna do drugiej. Jesteśmy specjalistkami od twierdzenia, że to właśnie my wiemy najlepiej, my robimy najlepiej i to nasze dziecko jest najlepiej karmione, ubierane i wychowane. A jednocześnie, paradoksalnie, zawsze to ta inna matka ma lepiej!

Mam jedno dziecko? Jestem taka umordowana! Lepiej ma matka dwójki dzieci, przecież one się sobą zajmą, a ona w tym czasie może wypocząć. Tak ciężko jedynaka nauczyć, żeby się dzielił, a przy dwójce jakoś samo to idzie z rozpędu!

Mam dwójkę dzieci? Lepiej ma matka jednego dziecka! To były czasy… Cisza, spokój, sto procent uwagi tylko na jednym maluchu, nie trzeba się było dwoić i troić. Ona nie wie co mówi, nie docenia swojego świętego spokoju!

Mam trójkę dzieci? Te z dwójką dzieci lub z jedynakiem nie wiedzą nic o macierzyństwie! Jak one mają dobrze, nie wiedzą co to znaczy mieć na głowie trójkę urwisów, wtedy to już w ogóle nie da się odpocząć! Że niby trzecie wychowuje się samo? Wolne żarty!

Jestem samotną matką? Niech mi ktoś tylko spróbuje powiedzieć, że mam lepiej! Wszystko na mojej głowie, pomocy znikąd, litości znikąd, to ja mam najgorzej, w ogóle nie ma dyskusji.

Jestem matką ze wsparciem partnera? Samotne miewają lepiej! Nie musi gotować mężowi obiadów, ma miłość dziecka tylko dla siebie, nikt jej nie zostawia brudnych skarpetek na kanapie! Już nie wspominając o tym, że wciąż ma jeszcze szansę na nowe motylki w brzuchu… Ech, kiedy to było…

Jestem matką chłopca? No chyba ze mnie żartujesz, że mam lepiej. Dziewczynki są grzeczne, można je ślicznie ubierać, robić im słodkie fryzury, nie sprawiają żadnych problemów!

Jestem matką dziewczynki? Każdy oczekuje, że moje dziecko będzie grzeczne, a kiedy mała robi histerię w sklepie, wszyscy patrzą na mnie z wyrzutem! Powinna być księżniczką, a jest chłopczycą. Powinna być aniołkiem, a jest diabełkiem. Oszaleć można!

Jestem matką po dwudziestce? Każdy myśli, że mam niewyczerpane pokłady sił i jestem w idealnym wieku, żeby mieć dziecko. Nie mam prawa do zmęczenia. Ale może mam prawo do rozczarowania, że dziecko pojawiło się za szybko, a ja nie zdążyłam się wyszumieć? Też nie?

Jestem matką po trzydziestce? Nikt nie ma gorzej ode mnie. Już trochę dla mnie za późno, więc oczywiście obawiałam się, czy dziecko będzie zdrowe. Jednocześnie każdemu wydaje się, że trzydziestka to nowa dwudziestka, a ja się nie starzeję. No i ciągle bym poimprezowała, a tu już nie zawsze się da…

Jestem matką po czterdziestce? Bez komentarza. Ludzie patrzą na mnie czasem jakbym była babcią własnego dziecka. Już nie mówiąc o tym, jak szybko się męczę. Młodsze mają lepiej!

Można tak w nieskończoność. Urodziłam naturalnie lub przez cesarkę. Karmię piersią lub butelką. Stosuję albo nie stosuję BLW.

Ja jestem lepsza, ale ona ma lepiej. Ja jestem taka, ona jest inna. Stop. Zastanówmy się po co i do kogo się porównujemy? Dla mojego dziecka to ja jestem najlepszą matką. Nie muszą nią być dla nikogo innego, a już na pewno nie dla innych matek. We wszystkim jestem sama dla siebie punktem odniesienia, porównuję się sama do siebie i sama ze sobą toczę walki.

A Ty?



Tej jednej rzeczy NIGDY nie mów zmęczonej matce!

pexels-photo-192474

Pamiętam ten moment. Mam go przed oczami jakby to było wczoraj. Moje dziecko ma kilka miesięcy, śpi za ścianą pilnowane przez moją mamę lub męża, a ja stoję pod strumieniem gorącej wody pod prysznicem i myślę, że już nigdy nie będzie dobrze. Myślę, że już nigdy nie wypocznę, już nigdy nie będę wiedzieć jak to jest się wyspać.

Wraz z gorącą wodą wodą pulsuje we mnie zmęczenie tak gigantyczne, że nie zrozumie go nikt, kto nigdy nie miał pod opieką niemowlaka.

Gdyby ktoś powiedział mi wtedy to jedno zdanie, strzeliłabym go w twarz, albo wyśmiała.

Nie uwierzyłabym.

Pamiętam te noce, kiedy walczyłam z karmieniem piersią, które musiało być co trzy godziny, a po każdym karmieniu zalecone przez doradcę odciąganie laktatorem i może godzina snu, która zostawała do następnego karmienia. Pamiętam te nieprzytomne pobudki nad ranem, majaczące gdzieś w oddali na macie edukacyjnej dziecko, w tle program śniadaniowy i kawa, która spod półprzymkniętych powiek wyglądała jak napój bogów.

Pamiętam te automatyczne czynności wykonywane jak przez sen: ubieranie, przewijanie, usypianie, kolejne drzemki. Ja w tym czasie albo spałam, albo jadłam, albo po prostu oddychałam. Ciąg kolejnych dni, które zlewały się w jedno i weekendów, które od dni powszednich różniły się tylko obecnością męża w domu. Wakacje, które wakacjami były tylko z nazwy, bo niewiele różniły się od dni powszednich i weekendów spędzonych w domu.

Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, że będzie lepiej, zamordowałabym na miejscu.

Nie mówcie umordowanym matkom małych dzieci, że będzie dobrze, że kiedyś odetchną i wypoczną. Nie mówcie im, że dziecko urośnie i nagle z dnia na dzień weekendy i wakacje faktycznie pozwolą im odpocząć, a wszystko przestanie się zlewać w jedną całość.

Nie mówcie zmęczonym matkom, że kiedyś wyjście bez dziecka nie będzie się już wiązało z wyrzutami sumienia, a pieluch będzie mniej i w końcu w ogóle znikną. Nie dobijajcie ich stwierdzeniem, że coraz starsze dziecko będzie coraz bardziej samodzielne, i coraz częściej grzeczne i nie angażujące. Że nauczy się mówić i wyrażać swoje potrzeby w inny sposób niż płaczem, jękiem i zawodzeniem. Że będzie się samo bawić, a w tym czasie będzie można zrobić coś innego niż koncentrowanie na nim 100% swojej uwagi, sił i energii.

Nie mówcie zaspanym matkom, które codziennie nie budzą się, a zmartwychwstają, że się wyśpią, że w końcu prześpią całą noc. Nie obiecujcie im, że nagle ten dziki pęd zamieni się w normalność i nawet nie zauważą, kiedy wszystkie ich plany przestaną być uzależnione od dziecka. Nie mamcie ich wizją tego, że cierpliwości można się nauczyć i chociaż nie jest łatwo, to efekty będą coraz piękniejsze.

Tak będzie. Ja to wiem i wy to wiecie, ale im na razie tego nie mówcie. Nie uwierzą wam, bo to dla nich czysta abstrakcja. Pozwólcie im przekonać się o tym na własnej skórze. Będą wam za to wdzięczne.

Wiem coś o tym.

Pomysł na ten wpis przyszedł mi do głowy, kiedy wczoraj stałam pod prysznicem.

Wypoczęta.




Top 5 głupot, które matki robią dzieciom zimą

untitled-design5

Zima to szczególny czas dla rodziców małych dzieci, pełen wyzwań i zagadek. Jak ubrać? Czy wychodzić? Gdzie wychodzić? Pytania mnożą się wraz z malejącą na dworze temperaturą, nawet kiedy ta temperatura niska wydaje się tylko niektórym. Niestety w tym czasie można nieświadomie zrobić dziecku krzywdę i, mimo najszczerszych chęci, przedobrzyć lub przesadzić. Oto 5 głupot, które serdecznie odradzam.

Przegrzewanie dzieci

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że przegrzanie dziecka może być nawet bardziej niebezpieczne niż ubranie go za lekko. Dziecko spocone przeziębi się znacznie szybciej niż dziecko suche, któremu jest minimalnie chłodniej. Trzymając się tej zasady proponuję nie zakładać dziecku żadnej „jednej warstwy więcej” niż sobie samym, tylko w miarę zdroworozsądkowo ubierać je tak, jak sądzimy, że nam byłoby komfortowo. Przykład? Jeżeli w temperaturze 0-5 stopni Celsjusza założymy maluchowi rajstopy pod spodnie, czapkę kominiarkę i puchową kurtkę, to w co ubierzemy go, kiedy zrobi się -10? No właśnie. Dobrze też pamiętać o rozebraniu małej śniegowej kulki, kiedy wchodzimy z nią do sklepu lub innego ciepłego pomieszczenia. Tam, gdzie nam samym w sekundę robi się gorąco, naszym dzieciom zrobi się tak w pół sekundy.

Nie wietrzenie pokoju

Pisałam już o tym we wpisie dotyczącym moich sposobów na odporność (KLIK). Temperatura komfortu cieplnego dziecka w domu służąca jednocześnie jego odporności i śluzówce to przedział pomiędzy 19 a 21 stopni Celsjusza. Nie mniej, nie więcej. Pomieszczenia, w których przebywa maluch należy wietrzyć w każdej porze roku, a w zimie, czyli w sezonie grzewczym, kiedy powietrze jest suche i rzadko się rusza, szczególnie.

Nie wychodzenie na spacery

Trzymanie dziecka w domu jest w zimie tak samo złe, jak przegrzewanie go, a już na pewno nie służy jego odporności, na której nam, rodzicom, zawsze bardzo zależy. Zima to świetny czas na spacery i do temperatury -10 możemy spokojnie oddawać się wszelkim aktywnościom na dworze, które na pewno nie zaszkodzą zdrowiu naszego milusińskiego. Zadbajmy, by było mu ciepło w stópki, by miał wygodne buciki, by nic go nie piło i zwracajmy uwagę na to, czy jego kark jest suchy i ciepły. Jeśli wszystko jest w porządku, możemy bez problemu wybrać się półgodzinny spacer nawet przy drobnym katarku. Oczywiście w przypadku podwyższonej temperatury lepiej zostać w domu, ale to już powie wam każdy lekarz.

Wożenie dziecka w foteliku w zimowej kurtce

Do niedawna sama nie wiedziałam, że to olbrzymi błąd, który może kosztować nas wiele. W przypadku mocniejszego zderzenia, jeżeli dziecko poleci do przodu, może wysunąć się i ze śliskiej kurtki, i z pasów, nawet najmocniej zaciśniętych. Wniosek jest jeden: w krótsze i dłuższe trasy warto zdjąć maluchowi kurtkę nawet kosztem większej ilości czasu, którą spędzimy na przygotowaniu do podróży, a potem wysiadaniu z samochodu. A komu nie chce się wierzyć, zapraszam do obejrzenia testów. Moim zdaniem nie wymagają komentarza.

Zostawianie dziecka samotnie w samochodzie

Trąbiłam już na ten temat w lecie, tym razem się powtórzę, bo wciąż zdarzają się tego typu historie i mają one niejednokrotnie tragiczne konsekwencje. Wydaje nam się, że samochód jest na tyle rozgrzany, że nic się nie stanie. Boimy się obudzić dziecko, a przecież musimy „tylko wyskoczyć na minutkę”. A figę. Skąd wiesz, że minutka nie zamieni się w godzinkę? Samochód na mrozie zamienia się w lodówkę, a organizm dziecka wychładza się znacznie szybciej niż organizm dorosłego. Nie wiem jak wam, ale mi wyobraźnia działa, kiedy czytam poniższe informacje:

Gdy temperatura ciała człowieka spada:

  • poniżej 36 stopni, pojawiają się dreszcze, sinieją wargi, tętno i oddech przyśpieszają, człowiek słabnie, ma zawroty głowy, jest zdezorientowany.
  • poniżej 34 stopni wszystkie te objawy nasilają się. Pojawia się także ból, skurcze mięśni, utrata poczucia czasu, apatia, zaburzenia świadomości.
  • poniżej 30 stopni człowiek traci przytomność poniżej 28 stopni zwalnia puls i oddech, człowiek ma niedotleniony mózg. Może dojść do zatrzymania krążenia.

źródło: babyonline.pl

Mam nadzieję, że w tę zimę uda nam się wszystkim zastosować te rady tak, żeby i nam, i naszym dzieciom, przyjemnie czekało się na wiosnę.


Może cię też zaciekawić:




List i wideo od św. Mikołaja – i dzieje się MAGIA!

list i wideo od MikołajaNa nadchodzące święta Bożego Narodzenia można reagować na wiele sposobów. Jedni w przedświątecznej gorączce biegają za prezentami, inni aż do ostatniej chwili ignorują temat i budzą się na 5 minut przed czasem, podczas gdy pozostali dają się oczarować świątecznej atmosferze i nie przywiązują wagi do przyziemnych spraw.

Co w tym czasie robią rodzice małych dzieci? Najczęściej po prostu próbują przetrwać, lawirując gdzieś między sklepowymi półkami uginającymi się od potencjalnych prezentów, a śliskim tematem istnienia św. Mikołaja. A ja wiem jedno. Jest tylko jeden sposób, by Święta z dzieckiem były niezapomniane.

Możemy zrobić bardzo wiele, by ten czas był dla nas łatwiejszy. Możemy angażować malucha, by pomagał nam w sprzątaniu, pozwalać mu obserwować jak przygotowujemy świąteczne potrawy, zorganizować wspólną wyprawę po choinkę, a potem wspólnie stworzyć ozdoby by ją ubrać. Jeżeli organizujemy wigilię i mamy maleńkie dziecko, koniecznie podzielmy się obowiązkami z pozostałą częścią rodziny, tak, aby nie wszystko było na naszej głowie.

A co z małym pytalskim? Jak opanować jego głód wiedzy, kiedy zapyta czym są Święta i kim jest ten brodaty jegomość? Po pierwsze warto dziecku delikatnie uświadomić, że Boże Narodzenie to nie tylko prezenty, a na świecie wiele jest biednych dzieci, które być może prezentu nie dostaną.

Dobrze jest pokazać maluchowi prawdziwą wartość Gwiazdki i kultywować z nim tradycje: wyczekiwać razem pierwszej gwiazdki, wkładać sianko pod obrus, czekać do północy zastanawiając się czy domowy zwierzak przemówi ludzkim głosem. Zacząć możemy już w Mikołajki, zostawiając wieczorem mleko i ciastka dla św. Mikołaja lub ustawiając kapcie w przedpokoju, żeby miał gdzie zostawić wyczekane, jak by nie było, prezenty.

No właśnie, a co z samym świętym? Istnieje, czy nie istnieje? Mówić, czy nie mówić? Zdecydowanie istnieje! Dzieci kochają wierzyć w dobre postacie, w pozytywną siłę i w powody, dla których warto być grzecznym. A dla nas, rodziców, jest to doskonała karta przetargowa na cały listopad i większość grudnia!

Jaki jest więc ten jeden, jedyny sposób, by Święta z dzieckiem były niezapomniane?

Ten sposób to spokój i czas, które damy dziecku jako najcenniejsze ze wszystkich prezentów. Spokój, kiedy uda nam się nie dać się ponieść nerwom świątecznego pędu za prezentami i świątecznych przygotowań. Spokój, kiedy nauczymy się pozwalać dziecku uczestniczyć we wszystkim, co tych dni dotyczy. Spokój, kiedy lepiej niż zwykle uda nam się policzyć do dziesięciu, bo będziemy mieć świadomość, że nie warto psuć świątecznej atmosfery.

I czas. To największa waluta i najcenniejszy prezent, którego nasze dziecko od nas oczekuje na co dzień, ale w Święta w sposób szczególny. Czas poświęcony tylko sobie nawzajem, w relacji rodzic – dziecko. Czas spędzony na spokojnych czynnościach, na wspólnej zabawie, na opowiadaniu sobie świątecznych historii, oglądaniu prezentów, wspólnej radości i śmiechu. Tego czasu nikt nam nie zabierze i to właśnie on stworzy w tym czasie najprawdziwszą magię.

A do tej magii możemy dołożyć przyziemne drobiazgi, które powoli już przed Świętami pozwolą naszemu dziecku poczuć ich klimat. Możemy słuchać świątecznych piosenek i kolęd, upiec razem pierniczki, czytać mu bajki o św. Mikołaju, opowiedzieć mu gdzie mieszka i co robi. Ja już dwa lata z rzędu znalazłam wspaniały sposób, żeby trochę zaczarować moje dziecko, które jeszcze niedawno zupełnie nie było świadome postaci niesamowitego pana z białą brodą i w czerwonym stroju, a dziś (ma ponad 4 lata) już od początku października nie mówi o niczym innym 😉 Postanowiłam pokazać mu, że jest ktoś, kto patrzy przez cały rok, czy jest grzeczny, a na koniec to wynagradza.

Dwa lata temu po raz pierwszy zamówiłam Ignasiowi list i film dedykowany mu specjalnie od samego św. Mikołaja, a w zeszłym roku powtórzyłam ten sukces i to samo planuję na ten rok. Pokazałam mu je na miesiąc przed Świętami, żeby miał świadomość na co czeka i kto bacznie czuwa nad tym, czy aby na pewno jest grzeczny. I o ile wiedziałam, że papierowa forma na pewno go zaciekawi, o tyle byłam w ciężkim szoku, kiedy zobaczyłam jego reakcję na film. Kiedy Ignaś zobaczył, że św. Mikołaj mówi wprost do niego, po imieniu, że ma jego zdjęcia, że ma go na swojej liście grzecznych dzieci i wie, jak wygląda jego dom i jego rodzice, po prostu oniemiał. Kazał sobie puszczać film kilka razy z rzędu i aż przysuwał się do ekranu żeby zajrzeć, gdzie się robi prezenty. Poniżej możecie zobaczyć nasz zeszłoroczny film, który zrobił taka furorę.

I podpowiem wam jeszcze jeden super trik, żeby totalnie wkręcić dziecko i uwiarygodnić historię. Napiszcie wspólnie z maluchem list do św. Mikołaja, ale zróbcie to na odwrocie jednego ze zdjęć, które potem wrzucicie do wideo. To może być zdjęcie dziecka lub zabawek, które chce dostać. U nas w zeszłym roku był istny szał, kiedy Ignaś zobaczył, że jego zdjęcie naprawdę dotarło do Mikołaja! 🙂

Taki film i list można zamówić na stronie internetowej Elfi:

  • Tutaj zamówisz FILM: KLIK

  • Tutaj zamówisz LIST: KLIK

Koszta są niewielkie, a radość dziecka jest naprawdę bezcenna. Film przychodzi na skrzynkę mailową od razu, natomiast list przychodzi po kilku dniach tradycyjną pocztą w pięknej błyszczącej, czerwonej kopercie, która od razu przykuwa uwagę dziecka i gwarantuje rodzicowi minimum 15 minut bezcennego spokoju. Jest tego naprawdę warta!A na te Święta życzę wam dużo czasu i spokoju.

Bo to właśnie one są potrzebne najbardziej i nam, rodzicom, i naszym dzieciom.

dscn6205

dscn6210

dscn6211

dscn6219

dscn6225

dscn6226

dscn6227

dscn6228

dscn6230

dscn6237

dscn6238

list i wideo od mikołaja




10 pomysłów na prezenty pod choinkę dla trzylatka

pexels-photo-216366

Wreszcie nadszedł ten rok, że zabawki nabrały dla mojego dziecka konkretnego wymiaru – czyli są tym, czego naprawdę sobie życzy i ma już swoje konkretne wymagania. Mikołajki i Gwiazdka są więc dla nas, rodziców trzylatka, podwójnym wyzwaniem, bo staramy się z jednej strony, żeby zabawki dla Ignasia miały wymiar wychowawczy, a jednocześnie przede wszystkim były dla niego atrakcyjne.

Zapraszam na 10 kategorii zabawek, które są według mnie idealne na prezent pod choinkę dla każdego trzylatka. I trzylatki 🙂

Poprzednie części:

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc zachęcam Was również do zamówienia listu i wideo od św. Mikołaja.

  • Tu przeczytacie na czym to polega: KLIK
  • Tu znajdziecie link do listu: KLIK
  • Tu znajdziecie link do wideo: KLIK

A poniżej lista prezentów. Mam nadzieję, że każdy wybierze z niej coś dla siebie!

1. Zabawki z postaciami z bajek

1

  1. Klub przyjaciół Myszki Miki, zestaw figurek, 135,99 zł
  2. Masza i Niedźwiedź, zestaw z tacą, 54,00 zł
  3. Psi Patrol, figurka + pojazd Zuma 36,00 zł
  4. Psi Patrol, zestaw akcesoriów do włosów, 22,49 zł
  5. Strażak Sam, pojazd Venus z figurką 74,90 zł
  6. Klinika dla pluszaków, Lego Duplo 108,99 zł
2. Puzzle. Puzzle! PUZZLE!!!

1-1

  1. Puzzle dźwiękowe 38,00 zł
  2. Puzzle anatomia chłopca / anatomia dziewczynki 59,10 zł
  3. Djeco, puzzle Dandelion i przyjaciele 51,73 zł
  4. Djeco, puzzle pory dnia 69,00 zł
  5. Janod, puzzle 4 pory roku 77,40 zł
3. Stragany, kuchnie, stoły majsterkowicza

1-2

  1. Stół stolarski 175,00 zł
  2. Kuchnia przenośna 117,39 zł
  3. Mój pierwszy warsztat 186,43 zł
  4. Kasa 128,37 zł
  5. Supermarket 219,00 zł
  6. Zestaw do lodów 49,99 zł
  7. Moja pierwsza kuchnia 90,35 zł
4. Tory, kolejki, domki dla lalek

1-3

  1. Kolejka ósemka 115,00 zł
  2. Zamek króla Artura 290,87 zł
  3. Przytulny domek wiejski 120,00 zł
  4. Umeblowany domek z lalkami 115,00 zł
  5. Tor wyścigowy 11 metrów 154,90 zł
5. Prezenty plastyczne

1-4

  1. Stemple gospodarstwo 20,00 zł
  2. Stolik kreatywny 139,00 zł
  3. Piasek kinetyczny 52,84 zł
  4. PlayMais Standard 55,00 zł
  5. Calafant domek z tektury 22,95 zł
6. Mały profesjonalista

1-5

  1. Wędkarz: łowienie rybek 89,00 zł
  2. Kucharka: zrób wielką kanapkę 108,90 zł
  3. Golfista: Zestaw mini golfa 85,72 zł
  4. Lekarz: zestaw lekarski 26,01 zł
  5. Weterynarz: zestaw jestem weterynarzem 55,95 zł
  6. Majsterkowicz: narzędzia w skrzynce 40,42 zł
7. Książeczki

1-6

  1. Mądry trzylatek, Antek i Zosia chcą iść do Zoo 9,90 zł
  2. 1000 nalepek dla trzylatka 15,99 zł
  3. Świat chłopców 18,99 zł
  4. Kolorowy start 6,49 zł
  5. Akademia przedszkolaka. Trzylatek. 13,99 zł
8. Plecaki i torebki

1-7

  1. Plecak małpka 79,00 zł
  2. Plecak hipopotam 121,99 zł
  3. Worek Elmo 29,49 zł
  4. Worek Little Monster 79,00 zł
  5. Plecak Dinozaur 118,99 zł
  6. Plecak żaba 90,41 zł
9. Konstrukcje i składanie

1-8

  1. Drewniany transformers 28,00 zł
  2. Parking nauka liczenia 72,00 zł
  3. Farma schowaj i znajdź 58,00 zł
  4. Klocki Gigi Bloks 249,00 zł
10. Zabawki sensoryczne

1-9

  1. Meduzy 315,00 zł
  2. Mini tangle 21,00 zł
  3. Ścieżka dotykowa 460,00 zł
  4. Traf w zwierzątko 122,00 zł
  5. Wahadełko 162,00 zł
  6. Kamienie rzeczne 165,00 zł



Jest jeden rodzaj matki, która jest moją bohaterką

ngspc_0033Jest jeden rodzaj matki, która jest moją bohaterką. Cichą bohaterką dnia codziennego, nienarzekającą, niewyróżniającą się z tłumu, z pozoru taką samą, jak wszystkie inne matki. Nie ma tego wypisanego na twarzy, na dłoniach, ani nigdzie indziej. Nie wybrała sama dla siebie takiego losu, to życie zdecydowało za nią.

To samotna matka.

Być może już od początku ciąży była sama, bez wsparcia ojca dziecka, może nawet bez wsparcia rodziny. Być może urodziła sama i już od okresu niemowlęcego była sama. Przez wszystko, co najtrudniejsze, przeszła sama. A teraz całe wychowanie i codzienność w pieluchach spoczywają tylko na niej.

Być może życie potoczyło się inaczej, może w związku coś się nie udało, może jest sama z miliona innych powodów, to nie ma dla mnie znaczenia. Ja, z mężem przy boku, ze wsparciem rodziny i znajomych, chylę czoła przed samotną matką.

Jesteś dla mnie, kobieto, siłaczką!

Kiedy sama jedziesz po zakupy i do lekarza, sama robisz wszystko w domu, sama codziennie karmisz, kąpiesz, ubierasz i usypiasz swoje dziecko, sama wstajesz do niego w nocy nie mogąc liczyć na szturchnięcie w żebra partnera i zwyczajne „Teraz twoja kolej”, sama bierzesz na siebie cały trud wychowania.

Kiedy nie możesz odpocząć, kiedy Ci ciężko, kiedy wiesz, że nie ma zmiłuj, bo nikt Cię nie zastąpi.

Kiedy masz wyrzuty sumienia, bo wiesz, że musisz być matką i ojcem w jednym i kiedy masz kompleksy, że Twojemu dziecku może czegokolwiek brakować, bo Twoje środki finansowe są ograniczone. Kiedy masz świadomość, że już nigdy Twój maluch nie będzie miał pełnej rodziny w klasycznym tego słowa znaczeniu.

Kiedy musisz być jednocześnie złym i dobrym policjantem, kiedy nie masz możliwości wyjść i dać upustu emocjom i brakowi cierpliwości, bo nie zostawisz dziecka samego. Kiedy czujesz się rozerwana, bo kochasz najbardziej na świecie, a musisz też pokazać charakter.

Kiedy upadasz i znowu się podnosisz, a nikt nie podaje Ci ręki.

Jesteś twarda jak nikt inny, jak żadna inna kobieta, jak żadna inna matka i wiem, że nie chcesz litości. Dostałaś od życia solidnie w kość i pokazujesz, że jak się nie ma wyboru, można góry przenosić.

U Ciebie nie ma miejsca na błąd, na słabość, na gorsze dni. Nie jesteś gorszą matką, a Twoje dziecko nie jest gorszym dzieckiem. W moich oczach oboje jesteście bohaterami i oboje macie prawo do szczęścia i normalności.

Jesteś fajterką. Kiedy mam słabszy dzień, myślę o Tobie i wiem, że Ty byś się nie poddała. Myślę o Tobie, kiedy mój mąż dźwiga za mnie zakupy, robi w domu drobne, ale potrzebne naprawy, kiedy zostaje sam z naszym synkiem, żebym mogła mieć czas dla siebie. W moim pojęciu nie mieści się, jak może tego wszystkiego w życiu zabraknąć. W Twoim zabrakło, a Ty wciąż idziesz do przodu, jak czołg, jak lodowiec. Niezmiennie silna i wytrwała.

Upychasz pelerynę superbohatera pod rozciągniętą bluzką i dresem, ale ona tam jest. Obie o tym wiemy.


Zapraszam do grupy mam, w której radzimy sobie, pomagamy i jesteśmy dla siebie przyjazne: KLIK. Czekam tam na Ciebie z niecierpliwością!